narzedziownia

Szanowny Użytkowniku,

Zanim zaakceptujesz pliki "cookies" lub zamkniesz to okno, prosimy Cię o zapoznanie się z poniższymi informacjami. Prosimy o dobrowolne wyrażenie zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych partnerów biznesowych oraz udostępniamy informacje dotyczące plików "cookies" oraz przetwarzania Twoich danych osobowych. Poprzez kliknięcie przycisku "Akceptuję wszystkie" wyrażasz zgodę na przedstawione poniżej warunki. Masz również możliwość odmówienia zgody lub ograniczenia jej zakresu.

1. Wyrażenie Zgody.

Jeśli wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez naszych Zaufanych Partnerów, które udostępniasz w historii przeglądania stron internetowych i aplikacji w celach marketingowych (obejmujących zautomatyzowaną analizę Twojej aktywności na stronach internetowych i aplikacjach w celu określenia Twoich potencjalnych zainteresowań w celu dostosowania reklamy i oferty), w tym umieszczanie znaczników internetowych (plików "cookies" itp.) na Twoich urządzeniach oraz odczytywanie takich znaczników, proszę kliknij przycisk „Akceptuję wszystkie”.

Jeśli nie chcesz wyrazić zgody lub chcesz ograniczyć jej zakres, proszę kliknij „Zarządzaj zgodami”.

Wyrażenie zgody jest całkowicie dobrowolne. Możesz zmieniać zakres zgody, w tym również wycofać ją w pełni, poprzez kliknięcie przycisku „Zarządzaj zgodami”.




Artykuł Dodaj artykuł

Elektroniczny atrament

Nowe medium dąży do odciśnięcia swojego piętna na publikacjach i... zegarkach

Nowe medium dąży do odciśnięcia swojego piętna na publikacjach i... zegarkach

Udręczeni ucieczką ogłoszeniodawców do Internetu oraz dwucyfrowymi spadkami nakładów, wydawcy gazet drukowanych z radością powitaliby pojawienie się jakiegoś cudownego leku. Takim lekiem może okazać się wprowadzenie „atramentu elektronicznego”, który w znakomity sposób łączy „tradycyjny” atrament charakterystyczny dla papierowych publikacji z najnowocześniejszą elektroniką.

9d307169.webp

NOWA technika elektronicznego atramentu mogłaby być właśnie tą innowacją, której poszukuje przemysł prasowy, by utrzymać się na powierzchni w świecie, w którym prym wiedzie Internet





Wyobraźmy sobie, że po wprowadzeniu do czytnika, jedna po drugiej, siedmiu spośród 24 wybranych wiadomości, zwijamy czytnik elektroniczny i wkładamy go do kieszeni płaszcza. Litery są wyraźne i tak wygodne do czytania, jak drukowane czarną farbą w gazecie. I co więcej, farba się nie ściera i nie brudzi rąk. Taki właśnie scenariusz planuje realizować od początku przyszłego roku dyrektor Hearst Interactive Media Group, Ken Bronfin. Jest ostrożny w podawaniu szczegółów, ale mówi, że prototyp będzie miał wymiary 8½ x 11 cali (21,59 x 27,94 cm). Czyżby to miało być tym cudownym lekiem, który mógłby odwrócić ogólnoświatowy spadkowy trend w czytelnictwie gazet?

– Myślę, że ma taką szansę. Pierwszą przyczyną rezygnacji z czytelnictwa prasy jest... nieład, jaki tworzy stos gazet piętrzących się w kącie pokoju. Elektrony nie gromadzą się na stosie w kącie pokoju – mówi Bronfin.

Nie należy się jednak spodziewać, że zobaczymy drukowaną gazetę lub coś w rodzaju strony internetowej podającej wiadomości, ostrzega Bronfin. – To coś pośredniego pomiędzy gazetą a stroną internetową. Urządzenie zapewni to wszystko, co oba te światy oferują najlepszego, w tym przenośność, aktualność informacji i personalizacją wiadomości. Nie zastąpi to jednak internetu.

Czytnik Hearst’a wykorzystuje zasadę konstrukcji iPod’a. Jednak podczas gdy iPod przechowuje muzykę, filmy wideo i fotografie, czytnik Hearst’a mógłby służyć, poza przechowywaniem treści gazety, jako magazyn dokumentów i książek. Dokładniej mówiąc, taki system dostarczania wiadomości lub rozprzestrzeniania informacji mógłby uczynić regionalne wydawnictwa gazetowe jednorodnymi. Użytkownik mógłby wybierać z menu wiadomości oraz ich dostarczycieli w sposób jeszcze bardziej selektywny niż ma to obecnie miejsce w przypadku dostarczania informacji drogą RSS*.

Z punktu widzenia kosztów, korzyści mogłyby być wyjątkowo duże. Trzy czwarte wydatków ponoszonych przez wydawców gazet związane są zarówno z dystrybucją, z drukiem, papierem, farbą drukarską, spedycją oraz kosztami wszystkich ludzi zaangażowanych w takie przedsięwzięcie. – Gdy czytnik elektroniczny znajdzie się już w produkcji masowej, jego cena wyniesie ok. 200 dolarów – mówi Bronfin. – Wydawcy będą subsydiować koszty czytników tak, jak obecnie operatorzy telefonii komórkowej biorą na siebie koszt aparatów telefonicznych. Nie zapominajmy także, że innymi dużymi kosztami byłyby wydatki związane z zapewnieniem infrastruktury niezbędnej do transmisji bezprzewodowej.

Podstawą technologii czytników Hearst’a jest atrament elektroniczny firmy E Ink Corp. składający się z mikrokapsułek atramentu naładowanych dodatnio i ujemnie, które na elastycznym podkładzie układają się w tekst. Firma Hearst jest jednym z dwóch amerykańskich wydawców gazet, wśród ogólnej liczby 18 inwestorów, którzy zainteresowali się przedsięwzięciem E Ink. Drugim jest firma McClatchy.

Książka elektroniczna Sony Reader, która miała swój debiut w styczniu na targach Consumer Electronic Show ma wyświetlacz atramentu elektronicznego i jest prekursorem tego, co przedstawią w przyszłości wydawcy prasy. Co do pojemności książki elektronicznej, zgodnie z tym co mówi David Seperson, szef produktu firmy Sony, czytnik umożliwia 75 000 zmian stron bez konieczności ponownego ładowania zasilającego akumulatora litowo- jonowego.

– Czytniki istnieją już od dłuższego czasu, lecz problemem jest wydajność baterii oraz możliwość czytania w świetle dziennym. Obecnie E Ink wygląda lepiej w świetle dziennym – dodaje Seperson. Chociaż najbardziej interesującymi zastosowaniami są wydawnictwa, wyświetlacz EPD (Electronic Paper Display) firmy E Ink ma kilka innych zastosowań, począwszy od oznakowania środków transportowych, na wyświetlaczach zegarków skończywszy. Przykładowo, Motorola używa EPD w swoim nowym wyświetlaczu Clear Vision dla komórkowych aparatów telefonicznych MOTOFONE. Wyświetlacze w giętkich zegarach Citizen oraz zegarkach Seiko są również oparte na technologii EPD. Kolejnym kandydatem mógłby być wyświetlacz stacji docelowej w autobusie, jak również wielkie tablice informacyjne na dworcach kolejowych lub lotniczych.

– On jest po prostu jak papier. Do utrzymania obrazu nie potrzeba żadnego zasilania. Można go odłączyć i dowolnie przenosić, a obraz będzie na nim przez cały czas widoczny. Zasilanie jest potrzebne tylko do przeładowania obrazu. Odczyt może odbywać się w jasnym świetle słonecznym, pod kątem i można umieszczać go na podkładzie z materiału – mówi Michael McCreary, wicedyrektor badań i rozwoju E Ink.

Wcześniejsze czytniki i tablice, z czasów sprzed atramentu elektronicznego, używają wyświetlaczy LCD, które nie mogą się równać z wyrazistością EPD. – Korzystając z LCD odnosi się wrażenie, że patrzy się w światło – mówi Seperson.

EPD pojawia się w postaci arkusza atramentowego znanego jako E Ink Imaging Film, który wytwórcy wyświetlaczy umieszczają na elastycznych podłożach. Imaging Film jest wykonany z atramentu pokrywającego plastikowe podłoże i jest cięty na arkusze przygotowane dla producenta wyświetlaczy. Materiałem są pigmenty nieorganiczne i polimery organiczne.

Jeśli chodzi o gazety, ze starych przyzwyczajeń rezygnujemy powoli i 46 milionów czytelników dzienników w samych Stanach Zjednoczonych nie przerzuci się na czytniki elektroniczne z dnia na dzień. Jednak fakt, że 20 lat temu było o jedną trzecią więcej czytelników gazet codziennych, powinien dostatecznie zmotywować wydawców gazet do szybkiego inwestowania w technikę EPD i do jej rozwijania. Jak na razie tekst jest czarno-biały, co oznacza, że kolor i czysta grafika, a nawet przekaz audio i wideo, będące elementami składowymi reklam, pojawią się w późniejszych generacjach tej techniki.

Powstałe w 1997 r. E Ink i EPD, tak jak wiele przedsiębiorstw technologicznych w stanie Massachusetts, wykluły się na Massachusetts Institute of Technology.

John Dodge
autor jest redaktorem naczelnym
Design News USA

Źródło:http://www.designnews.pl/


Komentarze

Brak elementów do wyświetlenia.